Kultura

Salvador Dalí, poszukiwacz Boga

Tak dobrze znany, jak czołowy przedstawiciel surrealizmu, niewiele osób zdaje sobie sprawę z katolickiej wiary hiszpańskiego malarza.

Die Tagespost-9 kwiecień 2025-Czas czytania: 3 minuty
Dalí

©Wikimedia commons

Przez Stefan Gross-Lobkowicz.

"L'État, c'est moi" ("Ja jestem państwem") było mottem francuskiego Króla Słońce Ludwika XIV, który celebrował siebie jako monarchistyczno-absolutystycznego władcę. Wszechstronny hiszpański artysta Salvador Dalí (1904-1989) był nie mniej pewny siebie.

Od Marksa i Freuda do Jezusa

Salvator - zbawca, tak postrzegał siebie paranoiczny ekscentryk, bo "jak sama nazwa wskazuje, moim przeznaczeniem jest ocalić malarstwo przed pustką sztuki nowoczesnej". Gwiazda mediów, wysoko opłacane, żywe dzieło sztuki z dwoma muzeami za życia, mało kto kultywował autodramatyzm tak bardzo jak człowiek z podkręconym wąsem i laską, który twierdził, że jest samym surrealizmem. Całkowite dzieło sztuki, próżność, powierzchnia, wszystko to też jest Dalí, ale tylko w połowie; druga połowa składała się z poszukiwacza Boga i teologa.

Pod względem politycznym początkowo skłaniał się ku marksizmowi, ateizmowi i nacjonalizmowi, a następnie stał się sobą. Zainspirował się psychoanalizą Zygmunta Freuda i stał się obrazowym kronikarzem nieświadomości, przedstawiającym głębię duszy, impulsywną strukturę Erosa i Thanatosa. Celowo kontrastował swoje światy marzeń z fragmentacją świata. Mocne motywy, topniejące zegary, latające słonie, płonące żyrafy - świat surrealizmu świętował z nim swój triumf, ale on już go przekroczył.

Sztuka inspirowana Biblią

Począwszy od 1963 roku, wraz z cyklem "Biblia Sacra", przeciwstawił surrealistyczny świat żywemu i religijnemu światu pochodzącemu z ducha Biblia. Ta wizja głębi człowieczeństwa i wysokości Boga została częściowo sprowokowana przez bolesne wspomnienia z II wojny światowej i zrzucenia bomby atomowej. Te czasy absurdu zmieniły go, zinternalizowały i umożliwiły mu zbudowanie pomostu do wiary chrześcijańskiej. Swoją wizję świata postrzegał teraz jako zapośredniczoną przez Ukrzyżowanego. Jeśli Bóg nie patrzył na Chrystusa, nie mógł znieść świata.

Były ekscentryk przeszedł na katolicyzm, zafascynowany obrazami włoskiego renesansu: Rafaela, Velázqueza i Ingresa. Teraz chciał otworzyć ludziom oczy na wiarę. Jego obrazy stają się żywymi świadectwami jego religijności, źródłami inspiracji, które dotyczą życia i cierpienia, ukrzyżowania i zmartwychwstania w sposób, który przekazuje nadzieję i przekształca śmierć jako zatrzymanie w ruchu.

Odnaleźć niebo z Bogiem

Dalí chce odkrywać świat i zawsze wracać do Boga. "Przez cały ten czas szukałem nieba poprzez gęstość pomieszanego ciała mojego życia: nieba! Napisał w epilogu do swojej autobiografii z 1941 roku: "A co to jest? Gdzie to jest? Niebo nie jest ani powyżej, ani poniżej, ani po prawej, ani po lewej stronie; niebo jest dokładnie w sercu wierzącego! KONIEC."

Dla Katalończyka "nie ma innej niezawodnej metody na osiągnięcie nieśmiertelności niż łaska Boża, wiara". Dotarcie do sedna życia, stworzenie bliskości z Bogiem - za pośrednictwem sztuki - połączenie nieba z ziemią i przekazanie tego przesłania ludzkości stało się credo osoby przekonanej, że Ewangelia jest nie tylko dla ludzi, ale także służy jako źródło siły do realizacji przesłania Jezusa. Podczas gdy Bóg pozostaje niezmienny, człowiek nie.

Dalí, który nie odnalazł nieba "aż do tej chwili", wyznaje: "Umrę bez nieba". Ale zawsze go szukał i to pozostaje jego dziedzictwem dla nas dzisiaj.


Jest to tłumaczenie artykułu, który po raz pierwszy pojawił się na stronie internetowej Die-Tagespost. Oryginalny artykuł w języku niemieckim można znaleźć na stronie tutaj. Opublikowano w Omnes za zgodą.

AutorDie Tagespost

Więcej
Biuletyn informacyjny La Brújula Zostaw nam swój e-mail i otrzymuj co tydzień najnowsze wiadomości z katolickim punktem widzenia.